- Uczestnicy twierdzili, że wydarzeniu towarzyszyły chaotyczne sceny i długie kolejki
- Jeden z autorów zalał się łzami, opisując „koszmar”.
Tysiące zagorzałych czytelników nazwało haniebne wydarzenie w Kolorado „Fyre Festival of Books” po doniesieniach o nękaniu, kradzieży, napaściach i złym zarządzaniu.
Wydarzenie „Czytelnicy biorą Denver”, które odbyło się w dniach 18–21 kwietnia, sprawiło, że uczestnicy opisywali siebie jako „ocalałych”, choć organizatorzy już odwołali wydarzenie. Konferencja w przyszłym roku.
Autorka bestsellerów Rebecca Yaros przewodziła krytyce targów, powtarzając skargi na brak bezpieczeństwa, agresywną obsługę i niedostarczenie na czas książek zamówionych w przedsprzedaży.
„Czytelnicy, w imieniu wszystkich autorów biorących udział w tym wydarzeniu, przepraszam” – napisał Yaros w zjadliwym poście na Facebooku.
Następnie Yaros obwiniała organizatorów za różne kwestie, w tym za „graniczne nadużycie” obciążenie pracą wolontariuszy podczas czterodniowej konferencji.
„Jeśli chodzi o wydarzenia tego weekendu, wiele osób zostało źle potraktowanych” – napisała.
Yaros twierdził, że organizatorzy zgasili światła czytelnikom stadnym, ponieważ „nie poruszali się wystarczająco szybko”, wymienili autora po imieniu, odmówili zmiany nazwy swojej plakietki i nie zapewnili czytelnikom wystarczającej ilości czasu na zdobycie podpisów pomimo złożonego zobowiązania żadnego „nie”. Linie na tym wydarzeniu.
„Bardzo mi przykro, że nie udało się Państwu zrealizować zamówień w przedsprzedaży i nie mogliście zobaczyć autorów, których chcieliście” – podsumował Yaros, zwracając się do publiczności.
„Przykro mi, że rejestracja zajęła wiele godzin, przykro nam, że zabrakło nam jedzenia, przepraszam, że podczas nocnych wydarzeń ochrona nie była wystarczająco szczelna, przepraszam, że niektórzy wolontariusze podnieśli głos.
„Przykro mi, że nie zaznałeś tej przemożnej radości, jaką powinno ci dawać spędzenie trzech dni w świecie książek”.
– powiedzieli rozczarowani czytelnicy Poczta Denver Że ten haniebny harmonogram był „koszmarem” i że nie dotrzymał obietnic złożonych przez organizatorkę Lisę Renee Jones.
„Byłam na wielu konferencjach i to była zdecydowanie najgorsza konferencja, na jakiej kiedykolwiek byłam” – powiedziała Sarah Slusarczyk, lat 32, która przyleciała z Michigan, aby wziąć udział w tym wydarzeniu.
Czytelnicy wydali aż 375 dolarów na udział w wydarzeniu odbywającym się w Gaylord Rockies Resort, a Renee Jones podobno w e-mailu do uczestników po wydarzeniu stwierdziła, że pochwały za jej wysiłki wzruszyły ją nawet do łez.
Jednak raporty sugerują, że co najmniej jedna osoba twierdziła, że popchnął ją wolontariusz, co zdaniem Renee Jones zostało potraktowane profesjonalnie.
„W przypadku, gdy ktoś twierdził, że wolontariusz położył na kimś rękę, natychmiast zainicjowałam interwencję bezpieczeństwa” – napisała w e-mailu, według „Denver Post”.
Renee Jones nie odpowiedziała natychmiast na prośbę o komentarz z DailyMail.com.
Zarzuty dotyczące agresywnego zachowania przytoczono także w wyroku A.J Post na blogu Pisarka Abigail Owen, która stwierdziła, że słyszała o przypadkach „nękania, napaści” i „kradzieży”.
Co więcej, TikToker o nazwie Cass Opisał szczegółowo podbite oko, które, jak powiedziała, otrzymała podczas wydarzenia.
Zarzuty dotyczące nieprofesjonalnego zachowania podczas wydarzenia również pojawiły się na TikToku, a jedna z kobiet twierdziła, że spotkała się z agresywnym personelem, gdy miała nagły przypadek medyczny.
„Miałam niski poziom cukru we krwi, a personel nakrzyczał na mnie, żebym spieprzała z podłogi” – powiedziała pielęgniarka Well Read Nurse, użytkownik TikToka.
Kontynuowała: „Było wiele przerażających doświadczeń wśród czytelników, sprzedawców, autorów, osobistych asystentów i wolontariuszy.
„To nie było tylko zerwanie komunikacji, to problem systemowy związany z tym programem”.
Inna autorka biorąca udział w tym wydarzeniu, Kate Hall, szczegółowo opisała swoje doświadczenia w 30-minutowym filmie na YouTube zatytułowanym: „(Ledwo) przeżyłem czytelników w Denver 2024”.
„Naprawdę miałam nadzieję, że sytuacja się poprawi, ale sytuacja stawała się coraz gorsza” – powiedziała, na swoim filmie pokazując podbite oko.
„Przez cały weekend panował całkowity chaos… To był absolutny horror, przez który wszyscy musieliśmy przejść”.
Hall stwierdziła, że organizatorzy nie pozwolili autorom na ustawienie stolików do podpisywania książek na czas, co spowodowało zmęczenie długimi kolejkami.
Renee Jones reklamowała wydarzenie jako idealne dla miłośników książek pragnących spotkać swoich ulubionych autorów, obiecując, że nie będzie kolejek, a uczestnicy powinni korzystać z systemu biletów czasowych.
Kelly Mayer, która sama siebie określa jako „osobę, która przeżyła BRT”, stwierdziła, że system nie działa, a my „tylko czekaliśmy w kolejce”. To był totalny BS.
„Było gorzej niż w Disneyu, a na koniec nie było nawet przejażdżki” – dodała, zauważając, że linie owijające się wokół hotelu wprowadzały zamieszanie w kwestii tego, na co czekał autor.
Podobno doprowadziło to również do tego, że niektórzy czytelnicy czekali godzinami w niewłaściwych kolejkach, ponieważ wolontariusze podali nieprawidłowe informacje.
Autor Ryan Cahill dodał w poście na swoim blogu, że była to „katastrofa niezorganizowana”.
Byłam świadkiem całkowitego chaosu, jaki panował na wydarzeniu, braku komunikacji pomiędzy organizacją a wolontariuszami, pomiędzy samymi wolontariuszami oraz pomiędzy wolontariuszami a uczestnikami. „To szalone, jak mało kto wiedział, co się dzieje” – napisał.
. „Nieuleczalny entuzjasta muzyki. Bacon geek. Badacz internetu. Hipsterski miłośnik telewizji”.