Zatrzymaj mnie, jeśli słyszałeś to już wcześniej. To play-offy, Toronto Maple Leafs nie pojawili się na czas, przez chwilę wpadli w szał w ataku, a potem przyszły głupie kary, faule w defensywie i wielka, nieistniejąca obrona, kiedy była najbardziej potrzebna. Teraz czują się zawstydzeni i zdezorientowani i patrzą przez ramię na duchy.
OK, przyznam, że słyszeliście to już wcześniej, ponieważ dokładnie tak zacząłem swoją felieton po pierwszym meczu w zeszłym sezonie, po porażce 7:2 z tymi samymi kibicami, którzy wygwizdywali ich przy lodowisku w sobotę. Więc tak, słyszeliście to mniej więcej ode mnie i od wszystkich innych osób. Ale nie chcę, żebyś tym razem mnie powstrzymywał, bo ja się powstrzymuję. Przynajmniej przez jeden wieczór, po upokarzającej porażce u siebie z Boston Bruins, w wyniku której przegrali 3:1 w serii, zrobię coś odwrotnego do tego, czego możesz się spodziewać. Zatrzymuję się na wszystkich liściach klonu, których wszyscy doświadczyliśmy na Ziemi w ciągu ostatnich kilku lat.
Znacie te: Leafs nie chcą go wystarczająco mocno. Rdzeń, który nie jest już taki mały, jest przepłacany i ma do tego prawo. Liderzy i trenerzy nie mają odpowiedniego przesłania, a gdyby mieli, nikt by go nie słuchał. Potrzebujesz styczniowych meczów All-Star, znajdziesz tam wszystko, ale jeśli potrzebujesz zmiany w sercu i duszy, która mogłaby odwrócić losy serii, poszukaj gdzie indziej. Nie ma instynktu zabójcy. Nie pojawiają się, nie rozpoczynają na czas i nie chcą, aby jakakolwiek część meczu hokejowego dużych dzieci rozgrywana była po sezonie.
z pewnością. Część z tego może być prawdą. Może nawet to wszystko.
Ale może to nie ma znaczenia, przynajmniej nie tym razem. Może Bruins są lepsi.
W końcu byli lepsi w sezonie zasadniczym, kiedy stracili 26 punktów w sezonie 2022–2023, w którym zdobyli nagrodę Presidents' Trophy, ale ostatecznie wyprzedzili Leafs. W sezonie byli także lepsi w bezpośrednich meczach, wygrywając wszystkie cztery spotkania bez straty bramki. Byli lepsi w prawie całym meczu nr 1, w długich fragmentach meczu nr 2, we wszystkich ważnych momentach meczu nr 3 i prawie w całym meczu nr 4 w sobotni wieczór.
Głębiej
Jak sytuacja Maple Leafs pogorszyła się w czwartym meczu: 5 szybkich punktów
Jest tu pewien wzór. Przyzwyczailiśmy się mówić o Leafs jako o czymś w rodzaju potęgi, przynajmniej w sezonie zasadniczym, jak gdyby ich niezaprzeczalny talent na najwyższym poziomie oznaczał, że muszą być elitarną drużyną, niezależnie od tego, co mówią zapisy. Jednak w tym roku zespół ten ledwo znalazł się w pierwszej dziesiątce. Byli trzecią najlepszą drużyną na Atlantyku i nigdy poważnie nie rywalizowali o rundę przewagi na własnym lodowisku.
Teraz nadeszły play-offy, a oni zmierzą się z drużyną, która zajęła miejsce przed nimi. Po czterech meczach przewaga była wyraźna i duża, a wszystko, co pozostało, wydawało się nieuniknione we wtorek.
Jest na to proste wytłumaczenie, które nie ma nic wspólnego ze stratami, rywalizacją czy czymkolwiek innym: Bruins wyglądają lepiej, bo są.
Są bardziej doświadczeni. Są lepiej wyszkoleni. Mieli znacznie lepszą ochronę na milę. Wszyscy o tym wiemy, chociaż nigdy nie jesteś pewien, jak ważne jest to w krótkiej serii. Mają lepszą niebieską linię. Wszyscy w to wątpiliśmy, mimo że zastrzyk głębi w ostatecznym rozrachunku przez Leafs miał coś zmienić. Na papierze Leafs są znacznie lepszą drużyną w ataku, szczególnie w środku pola. Jednak jak dotąd Bruins również bez problemu ich pokonują. Strzelają brzydkie gole, ale też popisują się swoimi umiejętnościami.
Robią to wszystko z prostego powodu: są lepsi.
Może nie. Jeśli jednak Leafs chcą tutaj zaprotestować, pozwalają zbudować napięcie, zanim je pokażą.
W pewnym sensie nic z tego nie powinno nas dziwić i jestem pewien, że na rynku panuje już pewna zmienność, zwłaszcza w Bostonie. Boże, drużyna, która w zeszłym roku zdobyła Presidents Trophy, dotarła do finału w 2019 roku i dwukrotnie pokonała Leafs w play-offach, jest lepsza niż drużyna, która nigdy nic nie wygrała? Nie mów Scotty Bowman, dziękuję za wgląd.
Twierdzę, że wątpliwości nie były bezpodstawne. Leafs wyprzedzili Bruins o 36 bramek, mieli większą głębię strzelców, a Auston Matthews miał za sobą najlepszy sezon strzelecki w swojej epoce. Niebieska linia będzie wystarczająco dobra, a odrodzenie Ilyi Samsonowa w drugiej połowie było świetną historią. W ciągu ostatnich kilku lat odnosili więcej sukcesów w play-offach niż Boston.
Wszystko to powinno mieć znaczenie. Jak dotąd tak się nie stało. Dlaczego nie? Znów najprostszą odpowiedzią jest gapienie się na nas.
A co jeśli to prawda?
Bruins byli lepszą drużyną w tej serii, ponieważ są lepsi. Jeśli jesteś fanem Leafs, czy to dobra czy zła wiadomość?
W pewnym sensie to dobra rzecz. Gdyby Bruins byli lepsi, przynajmniej nie musielibyśmy ponownie przezwyciężać wszystkich starych narracji. Być może zespół Leafa nie był zasadniczo rozbity od wewnątrz. Tu nie chodzi o chaos w ich mózgach. Jak często się wydaje, w całej organizacji, od góry do dołu, nie ma nic zasadniczo złego. To po prostu dobry zespół, który gra z lepszymi zespołami. Przegrywają, ponieważ nie są tak dobrzy jak inni gracze, podobnie jak typy w pierwszej rundzie w 2022, 2019, 2018, 2017 i prawdopodobnie także w 2023, jeśli mamy być szczerzy. Nawet drużyna z 2020 r. przystąpiła do tych dziwnych play-offów typu bubble, remisując w rankingach z Columbus Blue Jackets. Jedyną serią, którą przegrali z drużyną, od której byli lepsi, była porażka z Montrealem w 2021 roku. W każdym innym momencie? Może wygrała lepsza drużyna, a Leafs nie wygrali.
To w dziwny sposób uspokaja fanów Leafs, ponieważ przynajmniej ma sens i oznacza, że to wszystko nie dzieje się dlatego, że bogowie hokeja nas nienawidzą. A co najlepsze, wiemy, że nie zawsze wygrywa najlepszy zespół, więc jest nadzieja.
Myślę, że to punkt widzenia optymisty. Druga strona medalu wydaje się dużo bardziej ponura. Zespół Leafs pracował od ośmiu lat. Zrobili wszystko, co miałeś zrobić. Zobowiązali się do odbudowy, a potem publicznie ponieśli porażkę, gdy miało to sens, potem mieli szczęście na loterii, potem dobrze poradzili sobie ze wszystkimi swoimi najlepszymi typami, a następnie zwabili znanego wolnego agenta i zmusili weteranów do ustawiania się w kolejce, by odebrać rodzinne zniżki. Zatrudnili inteligentnego młodego dyrektora generalnego i ostatecznie znaleźli dobrze zapowiadającego się trenera. Wykonali świetną robotę, szukając głębi tanim kosztem. Spędzili ostatnie kilka lat wymieniając typy draftu na ostatnie elementy układanki. Nigdy nie wpadli w panikę. Zaufali temu procesowi.
A co jeśli po tym wszystkim nadal nie będą wystarczająco dobrzy? Nie z powodu tego, co dzieje się w ich głowach i sercach, ale dlatego, że wszystkie części nie stanowią wystarczającej całości. Fani Leafs czekali, aż zapali się żarówka dla tych gości i myślę, że tak może pozostać. Wiemy, że nie grają zbyt często najlepiej, jak potrafią, szczególnie w fazie play-off, i wszyscy o tym mówimy, ponieważ uważamy, że jest to ważne. A co jeśli to się nie stanie? A co, jeśli ich najlepsze mecze nadal nie wystarczą, ponieważ ich najlepsze wyniki nie dorównują temu, co potrafią ich prawdziwi konkurenci?
Nie zwalnia to organizacji od reszty. Tak, możliwe, że cała strategia budowania zespołu i przydzielania limitu jest fatalnie wadliwa. Prawdopodobnie istnieje duża różnica pomiędzy zespołem zbudowanym na ten sezon a zespołem zbudowanym na play-offy. W tym momencie jest prawie bezsporne, że niektórzy gracze nie mogą podnieść poziomu swojej gry, gdy ma to znaczenie. Przedłużenie kontraktu z Sheldonem Keefe i przeniesienie gry o władzę na Jaya Bouchera wydaje się obecnie katastrofalnymi decyzjami. A kiedy powiedzieliśmy, że Leafs nie mogą nadal występować w każdym meczu play-off z drugim najlepszym bramkarzem w lidze, być może powinniśmy byli jasno powiedzieć, że nie oznaczało to próbowania gry z trzecim najlepszym bramkarzem.
I tak, może jednak ten chaos w mózgu jest prawdziwy. Może duchy są zbyt straszne. Może bogowie hokeja naprawdę nas nienawidzą. Może wszyscy jesteśmy przeklęci.
Ale na razie nie musi to być takie skomplikowane. W serii kwalifikacyjnej zmierzą się dwie drużyny, a zwycięża lepsza drużyna.
Nie jest to najbardziej błyskotliwy zespół. Nie jest to zespół z najbardziej imponującymi liczbami. To nie jest zespół, w którym wszyscy kluczowi gracze mają największe kontrakty, jakie mogą dostać. Nawet niekoniecznie najlepsza grupa indywidualnych graczy. Tylko najlepszy zespół. Otóż to. To koniec tej historii.
To byłby koniec także dla Leafs i nie wyobrażam sobie, żeby był choćby jeden fan Leafs, który miałby z tym problem. Ale kiedy zaczną dochodzić do zwolnień, krążą plotki handlowe, a cała sprawa w końcu wybucha pełne trzy lata po tym, jak to się stało, starajmy się nie dać ponieść narracji. Nie zostali przeklęci, nie ukąsił ich wąż i nie zostali pozbawieni losu, na jaki zasłużyli.
Nie były wystarczająco dobre. Nigdy nimi nie byli.
(Zdjęcie: Max Domi i John Tavares: Frank Gunn/The Canadian Press za pośrednictwem AP)
„Typowy ekspert od Twittera. Miłośnik kulinarny. Gracz. Student. Nieuleczalny miłośnik kawy. Zły praktyk popkultury.