BLOOMINGTON, Indiana – To są gry, które doprowadzają fanów stanu Michigan do szaleństwa i Tom Izzo musi je zrozumieć. Sama przegrana jednym punktem w Assembly Hall z dobrze grającą drużyną ze stanu Indiana jest bardzo małym grzechem. Można powiedzieć, że wcale nim nie jest.
Jednak obserwowanie, jak wielki mężczyzna w drodze walczy ze Spartanami, to właśnie zżera rozczarowanych fanów.
Ponieważ środkowa pozycja, na której zawodnik MSU w 26 meczach w tym sezonie stracił w niedzielę do sześciu minut, jest wyraźnie piętą achillesową tego zespołu. A w dobie portalu transferowego, w programie o randze MSU i ofertach NIL oraz o pozycji Izzo w sporcie, nie musiało tak być.
Kel'el Ware, mierzący 2 metry i ważący 240 funtów student pierwszego roku ze stanu Oregon, pokonał wielkich zawodników MSU, oddając 13 z 19 strzałów – w tym kilka mocnych – za co zdobył 28 punktów, a także 12 zbiórek i dwa bloki dla Hoosiers. Wygraj 65-64. Tu nie chodzi konkretnie o Ware'a. Dwa tygodnie temu miał 27 punktów w meczu przeciwko Wisconsin, a Badgers mają mnóstwo dobrych bloków. Ten człowiek stał się „siłą”, jak trafnie go opisał Izzo, znacznie wykraczającą poza to, czym był jako student pierwszego roku, gdy MSU zmierzyło się z nim w meczu z Ducks. To raczej jego pomysł, jak to miało miejsce w przypadku Rink Mast z Nebraski i Bena Crikeya z Iowa.
Kiedy MSU traci jeden punkt, dość łatwo powiedzieć, że duży, zdolny, doświadczony weteran zrobiłby tę różnicę. Podobnie inne błędy, o których wspomniał Izzo w niedzielę, były warte kilka punktów. Ale to wina niego i jego pracowników. Myślę, że ludzie po prostu chcą to usłyszeć.
Problem w tym, że nie powinien tego mówić w trakcie sezonu, kiedy jego cztery pozycje dają sobie w kość. Będzie musiał pokazać, że rozumie sytuację poza sezonem, odnosząc się do sytuacji. Do tego czasu jest to ślepy zaułek. Izzo jest sfrustrowany. Fani są sfrustrowani. Pozostałych czterech starterów MSU jest sfrustrowanych. Nie są doskonali. To nie są profesjonaliści NBA. Są jednak na tyle dobrzy, że przetrwają kolejny sezon.
Powiązany: Kanapa: 3 wnioski z porażki stanu Michigan 65:64 z Indianą i jej konsekwencje
Zamiast tego prawdopodobnie patrzą na miejsce pomiędzy 8. a 10. w turnieju NCAA. Prawdopodobnie są już na boisku – nawet przy bilansie 18-13 i 10-10 w Wielkiej Dziesiątce – biorąc pod uwagę Ranking netto (25.) Osiem miejsc wyżej niż jakikolwiek zespół kiedykolwiek wyeliminowany. Nawet czwartkowa porażka z Minnesotą w Big Ten Championship niewiele zmieni. Pamiętaj, że nie chodzi tylko o MSU. Chodzi o resztę bańki. Życiorys MSU jest dobry w porównaniu z niektórymi innymi zespołami, nawet jeśli Spartanie nie wyglądali czasami na wartościową drużynę w ciągu ostatnich kilku tygodni.
Ale niedziela w Indianie nie była jednym z takich dni. Niepokój fanów po tej porażce wynika głównie z podwójnego smutku po porażkach u siebie z Ohio State, Iowa i Minnesotą – niedziela nie miała być meczem, którego Spartanie w ogóle potrzebowali – oraz ze strony ludzi oglądających MSU nie ma środkowego ustawienia dla Wielkiej Dziesiątki przez cały sezon w epoce, w której można to naprawić łatwiej niż pięć lat temu.
To nie jest strzał studenta drugiego roku Carsona Coopera, który miał siedem zbiórek w 17 minut, ani kolegi z drużyny Jacksona Koehlera, który w niedzielę miał MSU plus 11 w 14 minut. To wciąż młodzi, rozwijający się zawodnicy, a postępy Kohlera przerwała kontuzja stopy, która kosztowała go połowę sezonu. Dodanie kolejnego wielkiego weterana nie spowodowałoby, że zostali powołani do służby wojskowej. To samo dotyczy nowicjusza Xaviera Bookera, który w niedzielę rozpoczął mecz i miał problemy, ale jest najlepszym perspektywicznym w składzie. Można było śmiało przyznać, że ten wielki zawodnik, który w niedzielę wylądował w barwach sześciominutowych, nie pokazał wystarczająco dużo przez trzy sezony, aby można było mu zaufać jako starter w czwartym roku, nie wtedy, gdy reszta składu jest przygotowana na wielkie marzenia.
Napisałem tę część artykułu już wcześniej – po porażce MSU w Wisconsin pod koniec stycznia, dowód na to, że Spartanom w końcu nie uda się.
Niedziela wydawała się czasem na odświeżenie. Ponieważ Tyson Walker był taki dobry… „Wróciłem” – powiedział po zdobyciu 30 punktów, co oznacza, że po raz pierwszy od ponad miesiąca przekroczył granicę 20 punktów. Gdyby na koniec oddał jeszcze jeden strzał, napisałbym coś innego. AJ Hoggard również zabrał głos, notując 10 punktów, sześć asyst i jedną stratę. Jaden Akins wykonał kilka ważnych zagrań i strzałów. Malik Hall został ograny w dogrywce, co było trudnym meczem, biorąc pod uwagę wielkość Indiany. Jednak to nie on był problemem.
Izzo widział to wszystko.
„Jestem dumny ze sposobu, w jaki walczył mój zespół” – powiedział Izzo o prowadzeniu, które rozpoczęło się po stracie 24-7. „Byłem zadowolony z szatni (później) i byłem zadowolony z grupy. …Dzisiaj pociągnęliśmy ich do większej odpowiedzialności (po starcie) i zrobili wiele dobrych rzeczy.
„Tak, Indiana wykonała świetną robotę. Zasługują na wielkie uznanie swoimi świetnymi występami. Ale ich obrońcy nie zdziałali zbyt wiele. To powinien być nasz poziom mistrzowski z naszymi strażnikami. Muszą tak grać”.
Byli blisko takiego wyniku przez większą część niedzielnego meczu. Potrzebowali tylko trochę większego wsparcia (chociaż Cooper kazał Ware'owi biegać). Podczas gdy Hoggard, Walker i Akins łącznie zdobyli 10 przechwytów, MSU nie miało za sobą ani jednego zablokowanego strzału.
Seniorka Maddie Sissoko rozegrała dziewięć ostatnich meczów, grając przez 95 minut bez bloku. Cooper rozegrał pięć meczów i rozegrał 60 minut. Dla Kohlera to cztery mecze bez bloków, w których rozegrał 51 minut.
Booker był lepszy pod tym względem, oddając cztery strzały w 47 minut od swojego pierwszego meczu przeciwko Ohio State, ale czasami stawiał mniejszy opór w inny sposób. Ogólnie rzecz biorąc, to nie wystarczy.
I niewiele można z tym zrobić przez resztę sezonu, niezależnie od tego, jak długo będzie trwał.
„Naprawdę wierzę całym sercem – to nie jest jedna z najlepszych drużyn, z jakimi grałem – ale ta drużyna, jeśli nasi obrońcy grają dobrze i przy rotacji, którą możemy wbiec do środka, myślę, że jesteśmy wystarczająco dobrzy, aby wygrać”. Powiedział Izo. „I to musi spaść na mnie. Nie zrzucaj tego na nich. Zrzuć to na mnie. Bo nie udało mi się z nich wydostać”.
Nie wiem, czy można wiele wyciągnąć z tej grupy w tym sezonie. Rozegrali 31 meczów. Te z tamtych. Są konfrontacje, z którymi nie mogą sobie poradzić. To jest na Izzo and Co.
Ludzie też chcą słyszeć, że on chce wygrywać więcej niż tylko mecze. Chcą mieć pewność, że nie uzna ostatnich czterech sezonów za swój nowy standard.
Nie może tego teraz powiedzieć – nie, gdy nadal skupia się na tym zespole, a jego nadzieją jest występ po sezonie.
Ale jeśli chcesz poznać jego poziom, chęć adaptacji i rozczarowanie przebiegiem tego sezonu…
Jego najstarsze komentarze z kwietnia ubiegłego roku:
„Nie mam zamiaru się rozbić i spalić” – powiedział Izzo. „To znaczy, że się dostosuję. Jeśli będę musiał zagłębić się w coś innego, w portal lub założyć pięciu nowych uczniów, nie spalę się ani nie spalę. Muszę tylko dokonać niezbędnych dostosowań”.
A potem o jego oczekiwaniach wobec tej grupy…
„Mam dla siebie idealny zespół” – powiedział. Mam kilku weteranów. Mam kilku debiutantów. Myślę, że mam kilku rywalizujących zawodników. Myślę, że w tym roku dodamy trochę siły do zespołu. Myślę, że wyzdrowiejemy. możliwość zajęcia wysokiego miejsca w rankingu. Przyjmuję wyzwanie: „Próbuję zdobyć kolejne mistrzostwa Wielkiej Dziesiątki. Nie mogę się doczekać możliwości rywalizacji o mistrzostwo kraju”.
Myślał, że właśnie to się stanie. Popełnił błąd w swoich obliczeniach. Mniej więcej pośrodku plamki żółtej. Pełne ujawnienie: też to zrobiłem. A jest jeszcze gorzej, ponieważ duża część fanów MSU martwiła się właśnie tym, podczas gdy Izzo najwyraźniej nie. W końcu to powie. Ale nie, dopóki nie ugryzie tej drużyny po raz ostatni.
Skontaktuj się z Grahamem Couchem pod adresem [email protected]. Śledź go na Twitterze @Graham_Couch.
„Typowy ekspert od Twittera. Miłośnik kulinarny. Gracz. Student. Nieuleczalny miłośnik kawy. Zły praktyk popkultury.