- Autor: Nick Peake
- BBC News, Ait Hmid
Umar: „Straciłem dzieci, dom, wszystko, co posiadałem”
W Algo, małej wiosce położonej wysoko w górach Atlas, w przerażających chwilach po trzęsieniu ziemi spod gruzów wydobywały się krzyki.
Ale mijały godziny i krzyki ucichły, bo nie pojawił się żaden specjalny zespół ratunkowy, który mógłby pomóc desperackim wysiłkom mieszkańców wioski.
Trzy dni później hiszpańscy strażacy – pierwsze profesjonalne zespoły, które dotarły do zdewastowanej społeczności – wierzyli, że czas nie ucieka.
Gdy brnęli przez przepastne ulice i rozpadające się łuki, doświadczenie podpowiadało im, że nie ma już nadziei.
Surową rzeczywistość wzmocniły reakcje ich psów. Igor i Teddy zostali nauczeni szczekania, gdy zauważą oznaki życia.
Cisza była ogłuszająca.
„Nic nie możemy tutaj zrobić” – powiedział Juan Lopez, strażak walczący z drugim trzęsieniem ziemi.
Hiszpańscy zbawiciele
Najpierw jego zespół wrócił do Turcji po niszczycielskim trzęsieniu ziemi, które miało tam miejsce w lutym. Niezwykła reakcja międzynarodowa pomogła przywrócić niesamowite chwile uwięzione pod gruzami, nawet kilka dni później.
„Tu, w Maroku, domy budowane są ze skał. W Turcji są one wykonane ze stali i są bardzo mocne” – powiedział Lopez.
„Nie zobaczymy tu nikogo” – powiedział, a jego koledzy powoli kiwali głowami.
Podążaliśmy za grupą, gdy przechodziła do następnej wioski.
Żadne miejsce nie jest idealne na trzęsienie ziemi, ale niewiele jest miejsc gorszych niż Ait Hmid. Zachwiał się już na krawędzi góry, ale teraz to, co pozostało, opadło nad dolinę.
Pozostałości Ait Hmid
Trudno pojąć, że w tym ceglano-kamiennym kopcu mieszkało 28 osób. Tylko siedmiu przeżyło.
Gdy kierowaliśmy się nad ruinami, Omar Ait Mahdi tępo patrzył na dolinę.
Za nim 20 mężczyzn pracowało kilofami, łopatami i rękami.
Żona Umara była w szpitalu. Nadal nie odnalazł dwóch córek, Hananeh (17 lat) i Khadijah (14 lat).
Nagle nastąpił wybuch i wybuchła modlitwa.
W końcu odnaleziono ciała dziewcząt.
Kiedy koce i nosze znalazły się na wierzchu gruzów, Omar powiedział nam cichym głosem, że chce wysłać wiadomość.
„Chcę, żeby ludzie mi pomogli. Chcę, żeby świat mi pomógł. Straciłem dzieci, dom, wszystko, co posiadam” – powiedział.
wieś Aklo
Władze Maroka są pod presją, aby przyjąć pomoc od kilku krajów. Jak dotąd tylko cztery kraje przyjęły pomoc, inne, w tym Francja i Niemcy, odrzuciły ją.
Hananeh i wujek Khadiji, Hamid, przyszli pocieszyć, ale on sam zalał się łzami.
„Bardzo potrzebujemy pomocy. Potrzebujemy jej od tego, kto jej udzieli” – powiedział Hameed.
„Profesjonalny webaholik. Pisarz. Telewizyjny geek. Nieuleczalny podróżnik. Znawca mediów społecznościowych. Ekspert od bekonu.”